środa, 19 marca 2014

Rozdział 3



-Wybierzmy się dzisiaj do galerii.
-Jasne, tylko nie wiem gdzie mieszkasz
-Przyjadę po ciebie o czwartej – zaproponowała.
-Super, już nie mogę się doczekać.
Po lekcjach, wychodząc ze szkoły zobaczyłyśmy jak chłopak, który zderzył się ze mną wsiada na piękny, czarny sportowy motocykl i odjeżdża w swoją stronę. Ona odwraca się i zatrzymuje gdzieś z boku. Po chwili nachyliła się i wyciągnęła coś z torby…
-Matko, nie wiedziałam, że umiesz jeździć na desce.
-Ja też nie, ale jak widać umiem i idzie mi całkiem nieźle muszę przyznać- postawiła deskę na chodniku, nadusiła na nią nogą, a deska posłusznie podniosła się do góry i stanęła pionowo. Julia złapała z gracją jej koniec.
-To do zobaczenia o czwartej - rzuciłam, ale była już daleko. W drodze do domu bardzo mi się nudziło, ale z zapałem oglądałam swoje buty, wychwytując fragmenty rozmowy Adama z Olką. Jak zwykle rozmawiali z zapałem na jakiś nudny temat. Dziewczyna wysiadła wcześniej, więc brat przysiadł się do mnie.
-Jak ci minął kolejny dzień w nowej szkole?
-Nudy, ale mam już kumpelę, więc nie ma mnie dzisiaj w domu.-Oznajmiłam z entuzjazmem. –A wam się nigdy te tematy nie skończą?
-Zależ, co rozumieć mówiąc ‘’te’’.
-No wiesz te wszystkie rozmowy z półki: ‘‘pokój na świecie’’, ‘‘prześladowania religijne’’ czy ‘’ biedne dzieci z Etiopii’’…
-Wcale nie rozmawiamy o takich rzeczach…
-Znam cię i wszystko wskazuje na to, że…
-Jeśli fakty się nie zgadzają tym…
-…gorzej dla faktów. Wiem, wiem.- Weszłam mu w słowo, bo chciałam już skończyć tę rozmowę. Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu, choć nie byliśmy na siebie obrażeni.
Gdy dojechaliśmy do domu popędziłam do pokoju zrobiłam lekcję i zbiegłam spóźniona na obiad.
-Baśka, co się dzieje? Spieszy ci się gdzieś? – Spytała zaciekawiona mama.
-Tak, w sumie miałam cię spytać czy mogę dzisiaj wyjść z …- przerwał mi dzwonek do drzwi. – …o właśnie przyszła. Więc mamo oświadczam, że wychodzę z Julią i wrócę około…Siódmej, jak dam radę oczywiście. To na razie!- Powiedziałam to tak szybko, że zwątpiłam czy mnie usłyszeli. Wypadłam na dwór i zobaczyłam, że przed uliczką czeka Julia. Przyjechała na deskorolce… I wtedy wpadł mi super pomysł do głowy.
-Chcę jeździć na rolkach!- Oświadczyłam jej bez przywitania.
-Super. Będziemy miały coś wspólnego. To leć po te rolki i śmigamy.
-Tylko, że ja nie mam rolek…
-Serio? Szkoda, bo myślałam, że już kiedyś jeździłaś i jesteś doświadczona.
-No coś ty, jasne, że jeździłam tylko wtedy mi się to nie podobało a teraz chcę je kupić i jeździć z tobą do skateparku.
-To rusz się z miejsca, bo sportowy zamykają wcześniej-Pospieszała mnie Julia, ale ja nadal nie rozumiałam, co ma sklep sportowy wspólnego ze skateparkiem.
-Matko! Basia rolki kupuje się w sklepie sportowym no nie? Ale ty ciemna jesteś…
-Oj no, bo stoję w cieniu. Głupi kasztan! – Obie parsknęłyśmy śmiechem, gdy zwaliłam winę na drzewo stojące obok.
Po drodze do galerii mijałyśmy tor, na który miałyśmy iść pojeździć. Julia zobaczyła tego chłopaka z drugiej klasy, z którym zderzyłam się dziś w szkole. Jej mina mówiła: ,,Znowu on’’. Szybko znalazłyśmy sklep sportowy i kupiłyśmy piękne, czarne rolki. Już miałyśmy wychodzić, gdy dodałam:
-W moim przypadku konieczne będą kask i ochraniacze, wierz mi.
Z takim sprzętem poszłyśmy uczyć mnie jeździć. Ku mojemu zdziwieniu szło mi naprawdę dobrze. W ogóle przy Juli wszystko mi się udaje.
Coś musiało pójść nie tak. Z moim szczęściem to było pewne jak dwa razy dwa. Chłopacy przyszyli. Lody najwyraźniej się skończyły i wrócili. Nie byli zachwyceni, gdy zobaczyli, że ktoś ma im towarzyszyć jednak znaleźli sposób. Zaczęli się popisywać jeżdżąc na swoich deskach. Byli coraz bliżej. Coraz bardziej ją denerwowali. Nie wytrzymała. Chwyciła deskę i pokazała im kilka naprawdę bardzo ładnych trików. Niestety upadła...

czytasz = komentujesz:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz